piątek, 21 lutego 2014

Gdyby..


Gdybyś miał wehikuł i gdybyś mógł raz zmienić swoje życie, skorzystałbyś?

Ja bym skorzystała, cofnęła się do wakacji, przeżyła je jeszcze raz i zmieniła troszkę.
Nie wiem czy by było lepsze czy może by nic się nie zmieniło i tak by było jak jest teraz, ale bym wtedy wiedziała, że zrobiłam wszystko co było w mojej mocy, że wykorzystałam wszystkie szanse na to aby moje życie wyglądałoby na lepsze.
Może bym teraz była szczęśliwa, wieczorami spacerowała z tą osobą, a nie leżała i marzyła.
Człowiek mądry po szkodzie albo jak się okaże, że ważna rzecz przeminęła.
Gdyby nie poszło po mojej myśli czy bym żałowała?
Wątpię.
Dużo bym dała aby wrócić do tego co było.
Chcę zmienić swoje życie tylko ciągle zadaję sobie pytanie
"Od czego zacząć?"
"Co zrobić aby było lepsze?"
Starasz się ale nic nie wychodzi zawsze coś lub ktoś krzyżuje twoje plany.
Może nie tak ma to wyglądać, może los nam pokazuje, że ma być zupełnie inaczej.
Nie warto niczego planować, bo los ma dla nas inne plany i prędzej czy później on wygra.
Życie ma dla nas dużo niespodzianek, na każdym zakręcie czeka na nas taka niespodzianka.
Nie zawsze jest ona miła.

A ty gdybyś miał wehikuł zmieniłbyś coś?


W poszukiwaniu ósmego koloru tęczy.

niedziela, 16 lutego 2014

Deszczowy dzień


Kolejny dzień nic szczególnego się nie zapowiada. Muzyka na cały regulator i leżenie na ziemi. Uwielbiam ten stan kiedy nie muszę nic robić. Mogę się położyć i słuchać. "ubierz się i wyjdź " "Po co?"  "Zobaczysz, chodź". On i jego pomysły. Mój przyjaciel, zawsze wie jak poprawić mi humor, jak sprawić aby dzień był dniem wyjątkowym. Zawsze potrafiłam się z nim dogadać. Samą swoją obecnością sprawia, że chce się żyć, wstawać rano.
-No w końcu ile można czekać.
-Dobra, gdzie mnie wyciągasz?
-Na spacer.
-Okej.
Okazało się, że byłam na randce i dostałam opieprz, że mu kwiatków nie dałam. Później z jakieś krzewu urwałam i dała, ale oczywiście zgubił kwiatem, oznakę mojej miłości. Uwielbiam go.
Hah właśnie to w nim uwielbiam, nie lubi moich sprzeciwów, nie uznaje ich. Sam sprawia, że chcę być tam gdzie on. Ten jego stosunek do mnie, jest zupełnie inny. Nigdy nie miałam takiego stosunku z przyjacielem. Pewnie większość by pomyślała, że jesteśmy razem. Nawet moja przyjaciółka.
-Z Arkiem coś cie więcej łączy?
-Haha nie tylko się przyjaźnimy.
-Jasne.
Taka z nią zawsze rozmowa. Ona zawsze wie swoje. Ale zawsze potrafi wysłuchać i mi pomóc i to się liczy.  Następnego dnia czeka mnie rozmowa z Majką
-Nie myślałaś, aby z nim być?
-Z kim?
-Jak to z kim? Z Arkiem.
-Hm. Nie zastanawiałam się nigdy.
-A może powinnaś?
-Co ty gadasz.
-Widać, że was ciągnie do siebie. Dużo dobrych związków zaczyna się od przyjaźni.
-Majak, coś ty się filmów naoglądała czy co?
-Prawdę mówię, pomyśl nad tym.
-Dobra chodź, bo sklep nam zamkną, a nie głupoty gadasz.
Co jej przyszło do głowy? Ja i Arek? Nie , nie to by nie wyszło. Przyjaźnimy się od.. hm .. właśnie pół roku. Początek był ciekawy. Na początku pisanie i spacery. Majka już od początku mówiła, że ja i on będziemy ze sobą. Nie myśleliśmy o tym, przynajmniej nie ja. Po nim też niczego nie widać. Cieszę się że go poznałam, bo jeszcze nigdy nie miałam takiego przyjaciela, brata i kogoś wyjątkowego w jednej osobie, a to dużo.
-Jak tam spotkanie z Arkiem?
-Jakie spotkanie?
-No miałaś się z nim widzieć.
-Nie to dopiero jutro
-No to miłego spotkania.
-Może spotkamy się w trójkę?
-Niestety ja odpadam umówiłam się z Kamilą.
-Szkoda.
-Innym razem.
No i znów piękny poranek, uwielbiam lato i wczesne poranki. Śpiew ptaków i to jak już słoneczko nagrzewa świat. "O której się widzimy?" "Może o 15.00?" "Okej" Jak zawsze o tej godzinie się widzimy, nie wiem czemu ale jakoś idealnie pasuje ta godzina na spotkanie, można w domu rano posprzątać, a później się z kimś widzieć, aż do samego wieczoru. Więc tak mamy cudny poranek, a co z resztą dnia? Znając mamę, będę musiała posprzątać cały dom. Powinnam dać radę.
-Wiesz co masz zrobić?
-Tam mamo. Okurzyć, kurze wytrzeć i kwiatki podlać.
-Ja wychodzę do cioci Ani, nie wiem o której wrócę więc bądź grzeczna.
-Tylko, że ja też wychodzę.
-Z kim?
-Z Arkiem
-Arkiem? To twój chłopak?
-Nie. Już spotkać z kolegą nie mogę?
-Możesz, tylko że ciągle się spotykacie więc myślałam, że może coś więcej już jest.
-Nie jest i nie będzie.
-Czemu?
-Nie wychodzisz przypadkiem?
-Ojej już nic nie można wiedzieć.
Jak zwykle kochana mamusia musi wszystko wiedzieć i coś sobie w głowie układać.

Więc posprzątałam wszystko teraz pora się ogarnąć. Krótkie spodenki, szara bokserka i umalować się. "Gdzie się widzimy?" "Może przed Twoją uliczką?" "Okej" Do Arka mam jakieś 10 minut. Okazało się, że mieszka niedaleko mnie. Więc plus dla nas. Możemy się spotkać kiedy chcemy i o ile mamy czas.
-Cześć.
-No witam.
-Jak tam?
-Dobrze, a co u ciebie?
-Też dobrze.
Miał na sobie czarne spodenki lubię je. Świetnie w nich wygląda. Przeszliśmy przez zalew, oczywiście nie odbyło się bez wygłupów. Jak zwykle musi postawić na swoim. Poszliśmy na bloki, a raczej na przystanek usiąść. Jakiś facet do nas podszedł. Rozmowa ciekawa.
-Szanuj ją, bo nigdzie nie znajdziesz takiej dziewczyny.
-Ale to nie moja dziewczyna tylko koleżanka.
-Ale szanuj swoją dziewczynę.
-To jest moja koleżanka.
-Za trzy lata będę grał na waszym weselu.
Do tego faceta nic nie docierało, ale przynajmniej okazało się, że za trzy lata będziemy małżeństwem.
Kolejne dni upływały szybko, niestety zero kontaktu z Arkiem. Nie odzywa się, czasami ja napisze ale rozmowa jakby wymuszona. Trudno może sam się odezwie jak będzie chciał rozmawiać. Jakoś tak mi dziwnie, taka pustka. Brakuje mi rozmów z nim. Zawsze potrafił podnieś na duchu. Pomagał samym byciem, samym pisaniem. No cóż ludzie odchodzą bez powodu..
Szczerze to myślałam o tym co mi Majka mówiła. Ale teraz widzę, że by to nie wyszło. Muszę się z tym pogodzić zacząć na nowo żyć, niestety bez niego.

Miesiąc później.

"Co to za sesje na mojej uliczce?" Nie wierzyłam, że napisał. Myślałam, że już nigdy się nie odezwie. Z jednej strony się ucieszyłam, ale z drugiej bałam się. Bałam się, że wszystko powróci. Może go znów stracę, ale nie chcę tego, za bardzo to boli. Postanowiłam się z nim spotkać. Ma słodkiego psiaka. Spacer jak zawsze udany. Oczywiście cały buty i spodnie brudne ale warto było.
Minął tydzień, nadal mamy kontakt i walentynki. Nie lubię tego dnia jest taki dziwny. Nie przez to, że są te pary, no dobra niech zakochani mają swój dzień. Dla mnie to nic szczególnego, zwykły dzień. "Mam dla Ciebie walentynkę" Jej co on kombinuje. "A mogę wiedzieć, co to jest?" "Taka duuża czekolada z milki" Wariat. Jak go tu nie uwielbiać?
Cieszę, się że mam kogoś takiego jak Arek, bo wiem, że mogę na niego liczyć. Mam zły dzień, to wystarczy, że napisze lub go zobaczę to cały dzień zmienia się na leszy.


Wiem że dzisiaj ze mną jesteś i doceniam wszystko, lecz mam powód żeby myśleć, że nie będziesz jutro.

poniedziałek, 10 lutego 2014

Powrót


No i nie daję rady.
Upadam.
Po raz kolejny odpadam z sił.
Łzy cisną mi się do oczu.
Udaje, że jest dobrze.
Właśnie znów udaję ale to nie jest dobre.
Bo się pogubię i sama nie będę wiedziała co jest prawdą, a co nie.
Ale ludzi trzeba oszukiwać, bo to wykorzystają i jeszcze bardziej cie zniszczą.
Tak bardzo pragniesz być szczęśliwą i kiedy myślisz, że właśnie to jest to, mylisz się.
Życie robi nam niespodziankę i pokazuje, że to nie ta osoba, że ta osoba cie zrani.
Tak jak wszyscy inni.
Wracasz do szafy otwierasz ją i wyjmujesz z niej uśmiech, który każdego ranka pojawia się na Twojej twarzy.
Przez cały dzień go nosisz aż do wieczoru.
Zdejmujesz go i pokazujesz swoje emocje, wtedy kiedy nie ma nikogo, kiedy nikt cie nie widzi.
 Dlaczego tak się dzieje?
Bo tak łatwiej.
Bo tak lepiej, niż tłumaczyć komuś dlaczego chętnie rozwaliłabyś sobie głową o ścianę.
Potrafisz pomóc innym tylko nie sobie.
Dajesz rady innym ale sama się do nich nie stosujesz.


W poszukiwaniu ósmego koloru tęczy.